Ahoj!
Bismarck to model pełen sprzeczności. Powstało ich wiele (modeli) i pamiętam czasy w których każdy chciał mieć swojego własnego Bismarcka. Mimo swojej krótkiej służby, odcisnął piętno w historii morskich bitew zatapiając ikonę Brytyjskich mórz – HMS Hood, a oba są niepodważalną ikoną modelarskich ambicji wśród pancerników z II wojny światowej. W tej edycji relacji z budowy modelu chciałbym zaprezentować niemiecki pancernik Bismarck z wydawnictwa Mały Modelarz nr 1-2-3/2016 w skali 1:300
Na pojawiające się pytanie, dlaczego Mały Modelarz i dlaczego skala 1:300… Oczywiście są bardziej wyrafinowane, oddające szczegóły opracowania, ba! A nawet można pokusić się o zbudowanie jeszcze większej kolekcji floty super-pancerników w skali 1:200, gdyż jest ich większy wybór (zestawienie pancerników w skali 1:300 z Małego modelarza tutaj). To wszystko prawda.
Wierzę natomiast w to, że modelarstwo oprócz cierpliwości to sztuka pokory i dystansu. Wszystko z umiarem, a prostsze konstrukcje od których zaczyna się droga pokonywania własnych modelarskich apetytów na doskonalenie umiejętności w konfrontacji z dotychczas budowanymi przeze mnie modelami niszczycieli to świetne wejście w świat poważnych, dużych okrętów w skali 1:200. Oprócz powyższego.. Mały Modelarz, ahh ten – on.. cóż, lubię to wydawnictwo, mam sentyment bo oprócz mnie wychowało się na nim wielu wybitnych modelarzy i uważam, że wciąż wydawnictwo – mimo rzadkich nowych opracowań , daje idealną przestrzeń w stosunkowo łatwy i tani próg wejścia do rozwoju nie tylko swojego warsztatu, ale również umiejętności miękkich.
Przygotowania przed rozpoczęciem prac
Mam nieodparte wrażenie, że niemal każdy „okrętowy” modelarz ma swojego „Bismarcka”. Chcę mieć i ja. Ale dlaczego właściwie Bismarck i to jeszcze z „Małego Modelarza” ? Zanim przystąpiłem do wyboru pancernika, a taki był plan kolejnej budowy, miałem przed sobą zeszyt z Hoodem oraz w planie zakupu japońskiego Hiei (nie tego, który ukazał się w 2023 r.) Wszystkie opracowania pochodzą z Małego Modelarza i przedstawiają „kartonówkę” w skali 1:300, można rzec, że na poziomie trudności odpowiadającej moim umiejętnościom, ale i to wyjdzie podczas sklejania modelu.
Wybór padł na Małego Modelarza, tak jak wspomniałem powyżej ze względu na skalę oraz osiągalny dla mnie poziom. Nie mam wystarczająco dużo przestrzeni na tak wielkie okręty pancerników w 1:200, aczkolwiek skala 1:300 nie należy do modeli, które są krótkie.. Mały Modelarz to dla mnie klasyk i dlatego chcę go podjąć w klasycznej budowie, tak jak wyszedł z drukarni, bez wchodzenia w drobne szczegóły, które nie jednego modelarza potrafią zamrozić na długie lata, podczas gdy ja chcę mieć jak najbardziej przybliżoną koncepcję modelu wg projektu autora zeszytu.
Kolejnym argumentem, jest brak relacji ze sklejania tej jednostki oraz brak szczegółowej galerii ukończonego modelu, specjalnie nie napisałem „dobrze” wykonanego, ponieważ dla każdego „dobrze” wykonany model ma indywidualne znaczenie – w mojej opinii dobrze wykonany model to po prostu dokończony model oraz odpowiednio zaprezentowany, nawet jeśli ma wady wg autora modelu lecz i tu każda opinia może być subiektywna.
Dlatego sugerując się powyższymi argumentami i mając starego, poczciwego, kultowego „Małego Modelarza” w dłoni wcale nie zniechęca mnie fakt goryczki płynącej z braku uplastycznienia mojej wizji modelu, ponieważ najzwyczajniej można już podziwiać dzieła modeli Bismarcka innych modelarzy (a nie będę wymieniał o kogo chodzi z obawy, że pominę kogoś, kto również zaprezentował swój model w otchłani Internetu a zasługuje na wyróżnienie) wykonanych z ogromną dbałością o detale oraz wierność z oryginałem. Skupię się głównie na zeszytowej wersji, w taki sposób, aby potencjalny modelarz rozpoczynając budowę, miał podgląd na relację z budowy Bismarcka z Małego Modelarza w skali 1:300 wg wizji autora Zbigniewa Sałapy.
Mam nadzieję, że udało mi się wyjaśnić, dlaczego chcę mieć swojego „zwyczajnego” Bismarcka, który nie będzie odpicowany : )
W chwili zakładania tej relacji, etap prac zakończył się w połowie czerwca 2023 r., który miał być początkiem przerwy wakacyjnej. Udało mi się całkowicie zamknąć kadłub wraz z poszyciem części podwodnej, pokładem oraz sterem i napędem. Dlatego cały pierwszy wpis będzie prezentował obecny stan modelu w chwili redagowania tego artykułu, a następne dwa podzielone będą już na szczegółowe zdjęcia prac ze szkieletem oraz oklejania go sklejkami poszycia części podwodnej i burt. Kolejne wpisy będą już prezentować bieżące prace, a cała relacja ma być:
- swoistego rodzaju, rozszerzoną „instrukcją” sklejenia tego modelu, z elementami opisu wybranych technik modelarskich, których nie było jeszcze na blogu lub o które pojawią się prośby w komentarzu.
- Premierą relacji prowadzonej na kanale YouTube
- Inauguracyjnym wpisem pierwszej relacji ze sklejania modelu na nowym forum kartonowe-hobby.pl (które jest w trakcie finalizacji).
Nie zakładam pośpiechu w budowie niemieckiego pancernika, a wręcz dopuszczam przerwy i klejenie „czegoś innego” pomiędzy (zresztą widać na pierwszym zdjęciu, że proces impregnacji arkuszy z częściami nie pochłonął jedynie pancernika Bismarck..). Dużą motywacją jest ukończony kadłub oraz możliwość skorzystania z elementów wyciętych laserowo. Zastanawiam się jeszcze nad relingami w wersji laserowej lub drutu, wg koncepcji, którą zazwyczaj stosuję, jednak przy tej wielkości modelu, obawiam się, że szybko może zniechęcić mnie nadmierna „drutologia”.
Biorąc pod uwagę plan budowy, nie oznacza to, że nie będziesz mógł pisać w komentarzu uwag dotyczących poszczególnych segmentów, merytoryki czy błędów autora, ponieważ takie uwagi mogą przydać się innej osobie podejmującej podobny temat. Mam nadzieję, że uda mi się skleić Bismarcka czysto, a w zeszycie z częściami nie ma wielu nieoczekiwanych niespodzianek.
Uwaga!
W niniejszej relacji budowy modelu okrętu wykorzystane zostały zeskanowane arkusze z częściami oraz rysunkami technicznymi. Skany są kopią oryginalnego zeszytu, który został przeze mnie zakupiony. Skany służą jedynie jako podgląd i pomoc techniczna w celach budowy modelu. Nie są udostępnione w skali 1:1, co czyni je bezużytecznymi dla celów pirackich oraz rozpowszechniania dóbr intelektualnych. Pomniejszone rysunki z oryginalnego wydania mają jedynie służyć pomocą dla modelarzy, którzy posiadają oryginalne wydanie zeszytu wydawnictwa LOK z siedzibą w Warszawie.
Uwaga nr 2!
Celowo schowałem „brandowanie” na pokładzie. Nie ubieram się w bluzy z wielkim znaczkiem „najki”, nie używam niczego, co wyróżnia komercyjne lub nie komercyjne lokowanie marki (a jeśli tak, to zaklejam znaczek, np. na bidonie z wodą naklejona jest naklejka z planem treningowym, która całkowicie ukrywa wielki znaczek marki – a po to bo, kupiłem ten produkt, żeby z niego korzystać, a nie być chodzącą reklamą..) i tak samo uważam, że nie będę lokował „marki III Rzeszy”. Jednocześnie oświadczam, że wyznaję wolność modelarską i merytoryczną, dlatego mam neutralny stosunek do opinii publicznej i akceptuję wybór, którego dokonuje dany modelarz. Moja decyzja podyktowana jest wolnością wyboru, więc liczę na brak dywagacji w tym temacie i czerpaniem radości z celu istnienia tego materiału, czyli dokumentacji budowy modelu.
Do realizacji retuszu, tradycyjnie korzystam z templatek farb temperowych
Budowa Modelu
Przy większych projektach, do których z pewnością ten model należy poświęciłem kilka wieczorów, aby swobodnie przeanalizować rysunki montażowe. Oczywiście, można to zrobić w ciągu krótszego czasu, ale wiem, że kilkunastominutowa analiza schematów oraz powrót innego dnia pozwala czasem zupełnie inaczej spojrzeć na dany temat w kwestii rozumienia logicznego.
Pozwoliłem sobie również na przeczytanie pisemnej instrukcji, której nie będę przepisywał, ale pozwolę wyciągnąć tutaj kluczowe zdania.
Numeracja elementów oznaczana jest w kolejności montażu
- Kadłub
- Pokład główny
- Nadbudówki dziobowe
- Śródokręcie
- Nadbudówki rufowe
Tej kolejności budowy będę przestrzegał, zgodnie z przyjętą logiką budowy modelu oraz formy prowadzenia relacji jako rozszerzonej instrukcji obsługi (pozwoli to początkującym modelarzom na nabranie doświadczenia oraz samodzielnego czytania rysunków montażowych podczas podjęcia innych modeli pancerników).
Oczywiście poszczególne wymienione powyżej segmenty można podzielić jeszcze na pozostałe, takie jak m.in. uzbrojenie, maszt i olinowanie, relingi itp. ale pozostańmy w konwencji zeszytowej.
Uwaga dotycząca relingów, cyt. „na większości archiwalnych zdjęć „Bismarcka” relingi pokładów nadbudówek są zasłonięte płótnem lub brezentem, w modelu są to elementy oznaczone RP- i RL-. Można ich nie wklejać, jeżeli ktoś woli odkryte lub pozostawić pokłady nadbudówek bez relingów.”.
Zakładam budowę modelu bez waloryzacji nie zaproponowanej przez autora modelu (oprócz oszklenia bulajów), ale jeśli jest możliwość opcjonalnej wersji uplastyczniającej wykonanie modelu to jak najbardziej chciałbym wypróbować taki wariant.
Tyle tytułem wstępu. Zapraszam do śledzenia relacji.
Moje zmiany i dodatki: (aktualizacja: 25.09.2024 r.)
- Oszklenie bulajów
- Inne (jak coś wpadnie mi do głowy będzie wpisane tutaj)
Błędy i braki w zeszycie Mały Modelarz (Bismarck) – nie merytoryczne!: (aktualizacja: 25.09.2024 r.)
- cd..
- cd..
PORADA !! Aby obejrzeć zdjęcie w pełnej rozdzielczości poziomej 1920px wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy i wybrać opcję „POKAŻ ZDJĘCIE” lub „OTWÓRZ GRAFIKĘ W NOWEJ KARCIE”.
Dziennik stoczniowy – wpis 25-wrz-2024 r. (tydzień 0)
Okay! Zaczynamy tę najdłuższą relację (coś czuję)..
Relację, która miała nie powstać, bo i model też był wątpliwy. Ale udało zrobić się kadłub, jak wspomniałem w zeszłym roku (czerwiec 2023 r.). Zdjęcia więc są archiwalne i bez odpowiedniego nastawienia na fotografowanie „pod relację”, więc wrzucam co mam.
Proces kaponowania (jak impregnować modele tutaj)
Na zdjęciu widać arkusz sklejonego już Wilka z Małego Modelarza oraz planowanego również niebawem ORP Wicher z wydawnictwa WAK. Poniżej zbiór części wręgowych do szkieletu kadłuba.
Sklejenie szkieletu podzieliłem na dwa odrębne zestawy – część nawodna oraz część podwodna. W ten sposób chciałem zachować równą płaszczyznę poziomą.
Na powyższych zdjęciach widać już uzupełnione podposzycie. W tej wielkości modelu oraz samych sklejek poszycia, wolałem wzmocnić szkielet podposzyciem z 1mm tektury podpiwnej. A przy okazji, sięgając pamięcią schłodzić się małym zimnym w puszce po całodniowej pracy nad szlifowaniem i dopieszczaniem szkieletu części podwodnej (co widać na jednym ze zdjęć..)
Paski podposzycia to tekturowe i odrysowane kopie zeszytowych części poszycia i pomniejszone o 3% na kserokopiarce. Wyjątkiem jest centralna część poszycia podwodnego – „brzuch”, który zrobiłem z tektury 2mm i został on obrysowany z wręg w punktach przejścia płaskiej linii do zaokrąglonej. Na drugim zdjęciu widać ten element „brzusznego” podposzycia, który jest osadzony w wycięcia we wręgach w centralnej części „brzucha”. Dzięki temu udało zachować się „płaskie dno” podwodnej części kadłuba.
Każdy element podposzycia z tektury podpiwnej został nasączony klejem BCG oraz wstępnie ok. 10 min wyczekany do przeschnięcia. Po tym czasie uformowałem go tak, aby ładnie pasował do szkieletu.
Łączenia zostały zalane klejem cyjano-akrylowym, żeby zabezpieczyć nadrywanie krawędzi tektury podczas szlifowania papierem ściernym. Tam gdzie pojawił się ubytek w postaci zerwanej warstwy tektury zalałem klejem CA i ponownie zeszlifowałem, żeby uzyskać jednolitą powierzchnię. Na tym etapie chciałem przygotować dobry grunt pod oklejki poszycia, tak aby maksymalnie otulały powierzchnię szkieletu z podposzyciem. Do tego momentu nie użyłem szpachli ani innych podobnych wypełniaczy.
Jedyne zdjęcie szkieletu części nawodnej
Część pokładu. Skleiłem 3 arkusze (lub 4) tektury szarej o grubości 1mm, Następnie wyciąłem wszystkie pokłady z zeszytu z częściami i odrysowałem ten właściwy na szarej tekturze pomniejszony o ok. 1 mm z lewej i prawej burty. W te miejsca będą wchodzić słupki relingów, a styk łączenia burt z pokładem będzie na krawędzi grubości kartonu pokładu i burty. Oznacza to, że burta nie będzie sklejona bezpośrednio z tekturą 1mm. Dzięki temu udało mi się uzyskać brak „odcisku” tektury 1mm na burtach (ale o tym w późniejszych wpisach).
Oprócz zwężenia tektury do podklejenia pokładu, wyciąłem w niej otwory na schody w pokładzie.
Na powyższym zdjęciu widać otworki na druciki do relingów. Początkowo chciałem wykonać je z elementu foto-trawionego, ale uznałem, że po pierwsze – ciężko będzie znaleźć „dedykowany” reling, który będzie idealnie pasował do każdej dziurki, a po drugie – „ręcznie” wykonany oddaje lepszy wymiar w skali oraz ma pewną nieregularność w wyglądzie, podczas gdy taki gotowy jest identyczny w każdym słupku.
W tym pierwszym wpisie to na tyle. Kolejne dwa będą również prezentowały prace z ubiegłego roku, ale w między czasie chciałbym przygotować i przetestować sobie stanowisko do nagrywania relacji z budowy i zaprezentowania nagrania na YouTube pod adresem https://www.youtube.com/@kartonowe-hobby
Pozdrawiam serdecznie, michal84
No, no. Bardzo jestem ciekaw tego modelu. W Twoim wykonaniu, nawet w standardzie, będzie z pewnością super się prezentował. 3mam kciuki i kibicuję. Pozdrawiam serdecznie.
Intrygujące podejście do łączenia pokładu z burtami. Rozumiem chęć wyeliminowania odcisku tektury na burcie ale jednocześnie chyba osłabiasz miejsca mocowania relingu. Czy końcówki słupków relingu będą osadzone w tekturze ? Podposzycia burt ?
Początkowo też miałem pewne obawy, ale sposób na „sadzenie” słupków, który użyłem przy Garlandzie sprawdził się. Jedynie w przypadku tak zwiększonej ilości słupków będę posługiwał się własno-robnym stelażem do stawiania słupków, żeby zachować długość i symetrię w pionie.
Dzięki : ) Mimo, że kadłub jest już wykonany w standardzie, mam bardzo poważne refleksje dotyczące lekkiej chmurki ze spray’u tylko w celu pokrycia części podwodnej i zmatowieniu obecnego lakieru. Ale dalsza część, czyli wszystko od burt w górę standard bez dwóch zdań.
Zasiadam i kibicuję. Czekałem na relację z budowy tego modelu. Kiedyś go nawet zacząłem, ale zniechęciła mnie niedopasowana część burtowa na dziobie okręty. Tak, niewiele mi potrzeba, by się zdenerwować na projekt 🙂
Ze swojej strony pochwalam wybór skali. Męczy mnie ta gigantomania. Większość ludzi nie ma miejsca na te wielkie modele, ale ich oczekuje, a często nawet ich nie sklejają… ale co tam wolność mamy 🙂
No i to jest piękne w modelarstwie – wolność : )