29 grudnia 2023 Michał 0Comment

Ahoj!

Sobotnie popołudnie. Z niewielkiej białej filiżanki lekko unosi się kawowy dym z wrzątku, który niebawem ugaśnie.

Za oknem jest już buro, a zimowe temperatury schodzą poniżej -10℃. Jak nie zgodzić się z ochotą przystąpienia do sklejania modelu ? Panujące warunki są niemal idealne, ale ..

zanim usiądę przy macie ze skalpelem i linijką, chciałbym zgodnie z moimi planami zamieszczać nie rzadziej niż 2 tygodnie post na moim modelarskim blogu. Obecnie trwają prace nad Garlandem (można zobaczyć tutaj), chociaż zastanawiam się nad jakimś miesięcznym projektem nietrudnego jednopłatowca. Ale zanim nastąpi relacja trzeba coś skleić, dlatego postanowiłem wyciągnąć jeden z moich folderów ze zdjęciami modelu, który nie miał brać udziału w relacji, a jest sklejony w całości. Jest nim polski holownik Klimek (przepraszam za tytułowe zdjęcie bliźniaczej jednostki na którym jest „Olek”, ale nie mogłem nigdzie znaleźć oryginalnego zdjęcia Klimka). Poniżej znajdziesz więcej informacji na temat historii budowy tego modelu, ponieważ projekt ten ugrzązł w połowie i po wielu latach dokończyłem model tego pięknego holownika. Będę szczęśliwy, jeśli z chęcią będziesz śledził tą relację, mimo, że zdjęcia publikował będę  stopniowo, ale dzięki temu mogę zachować moją systematyczność w prowadzeniu mojego „internetowego pamiętnika modelarskiego” oraz nieco rozładować się literacko : ) 

Obiecuję, że gdy tylko pojawią się nowe aktualizacje z relacji Garlanda, niemal natychmiast zostaną one opublikowane w artykule z relacją budowy. 

Opis zeszytu z modelem

Jako, że statek nie należy do kręgu zainteresowań jaką jest PMW, nie będę pisał osobno poświęconej recenzji, jak dla modeli okrętów PMW na łamach mojego modelarskiego bloga – dlatego rzucę na światło dzienne kilka szczegółów dotyczących tego zeszytu.
Model holownika 180KM Klimek został opracowany przez Romana Cholewiaka oraz wydany przez GPM (nr kat.528). Za model zapłaciłem 66 zł (z rabatem w 2020 r.). Do modelu można kupić zestaw elementów fototrawionych, lecz przy tej skali uznałem to za zbyt wygodny zakup, dlatego detale wykonane są ręcznie.
Stopień trudności określony jest na 2 z 3 możliwych i jak na model o wymiarach dł. 33 cm x szer. 9 cm x wys. 18 cm w skali 1:50 jest to dość trafiona ocena, biorąc pod uwagę wielkość elementów oraz poziom detalizacji. Statek jest odwzorowaniem jednego z trzech pozostałych jednostek bliźniaczych: Antoś, Benek, Olek, a do projektu modelu autor posłużył się planami z Modelarza 6/69. Model holownika można wykonać w wariancie uproszczonym oraz zaawansowanym z wnętrzem oszklonej nadbudówki.

Historia budowy modelu

Jako zwolennika budowy wojskowych jednostek, jest to moja trzecia próba budowy „cywila”. Kilkanaście lat temu próbowałem ulepić „Emilię” z MM, kilka lat temu „Halnego” z GPM (do którego zresztą zachował się oklejony podposzyciem kadłub) i trzecią próbą, tym razem udaną jest holownik Klimek.
Model statku zamówiłem 1 czerwca 2020 r., najwidoczniej zrobiłem sobie wtedy „Dzień Dziecka”, a sam wybór modelu podyktowany był raczej „dobiciem” do określonej kwoty zamówienia w celu uzyskania rabatu i bezpłatnej wysyłki. Nie znam dnia rozpoczęcia budowy, ale myślę, że pierwsze wręgi i poszycie zostało pocięte nie później niż do wiosny 2021 r.
Przerwa w budowie została podyktowana martwym punktem w oklejaniu rufowej części poszycia, gdzie nie pasowały do siebie dwie skorupy – trzy ostatnie sklejki z przyklejoną już całością poszycia części podwodnej. Model trafił do kartonu… Po ugrzęźnięciu z poszyciem, nie poddałem się bez walki, ponieważ w międzyczasie wykonałem przednią nadbudówkę wraz z wnętrzem i wyposażeniem oraz detale pokładu dziobu i rufy. Powstał też nawet kompletny maszt, gotowy do nawinięcia olinowania. Niestety po karkołomnej, lecz z dzisiejszego punktu widzenia produktywnej walce z kartonową materią (ilość dotychczas sklejonych części), byłem gotów aby podjąć ponowną walkę z poszyciem dna i rozprawić się z Klimkiem raz na zawsze, a jak wiadomo najgorszą zmorą są niedokończone modele, których częścią w tym roku postanowiłem się zająć. Nie wiem jak u pozostałych modelarzy i modelarek, ale nie mam ich zbyt wiele i napawa mnie to dodatkową motywacją.

Model jak zwykle będzie klejony w klasie standard. Zmiany które chcę wnieść mają na celu jedynie uplastycznienie, ale bez nadmiernej przesady w szczegóły. Chcę, żeby model dał przyjemność ze sklejania, a liczba zmian ograniczała się do minimum. Przewiduję:

Moje zmiany i dodatki: (aktualizacja: 02.12.2023 r.)

  1. Wykonanie imitacji bulajów w nadbudówkach
  2. Inne (jak coś wpadnie mi do głowy będzie wpisane tutaj)

Błędy i braki w zeszycie holownik Klimek WAK – nie merytoryczne!: (aktualizacja: 02.12.2023 r.)

  1. (jak coś wyjdzie na jaw będzie wpisane tutaj).

PORADA !! Aby obejrzeć zdjęcie w pełnej rozdzielczości poziomej 1920px wystarczy kliknąć prawym przyciskiem myszy i wybrać opcję POKAŻ.


Dziennik stoczniowy – Reaktywacja Budowy – stan „zero” na dzień 18-sty-2023 r.


W tym wpisie tytułem dotychczas wykonanych prac znajdują się zdjęcia, które pokazują co już zrobiłem i w takim stanie rzeczy elementy i kadłub przeczekały aż nadszedł ich czas. W kolejnych wpisach będzie już postęp z dalszych prac. Niestety nie dokumentowałem wcześniejszej pracy, więc poniższe zdjęcia to jedyne i pierwsze jakie zdjęcia modelu. W następnym wpisie wrzucę zdjęcia jak poradziłem sobie z wykończeniem poszycia części podwodnej rufy, bo właśnie w tym miejscu nie chciały „zejść się” części.

 


Dziennik stoczniowy – wpis 10-gru-2023 r.


W tej części przedstawione są zdjęcia, których mógłbym się powstydzić, aczkolwiek odwzorują one walkę z materią, jaką odbyłem w związku z niedopasowaniem rufowych sklejek części podwodnej względem dopasowania do podposzycia oraz burt. Nie jest to przykład „czystości”, ponieważ „nasmarkanie” klejem nie wygląda estetycznie, ale zmotywowany celem ukończenia modelu byłem skłonny na różnej maści odstępstwa od sztuki (za wyjątkiem malowania, szpachlowania itp.)

Miałem ogromny problem, aby wyrównać łączenie między burtami a częścią podwodną i nie wiem w którym momencie „obszycia” szkieletu narodził się ten kłopot. Sądząc po kunszcie autora projektu tego modelu, nie wydaje mi się, aby był to błąd w samym projekcie.

Udało się złagodzić i wręcz „wymasować” krawędzie łączenia tychże sklejek na styk, jak widać na zdjęciach powyżej. Zastosowałem różne „wkładki” w postaci kawałków kartonu, aby sklejki poszycia części podwodnej nie zapadały się głębiej niż pozwalały na to łączenia względem sklejek burt. 

Właściwie to był podstawowy problem, dlaczego budowa modelu nie była kontynuowana. Jak widać powyżej, nie obyło się bez szpar, które chcąc zalepić użyłem fragmentu z „zapasu koloru”, który znajdował się w zeszycie z częściami. Niestety musiałem iść w ten sposób na pewien kompromis, ponieważ jako entuzjasta modelarstwa kartonowego nie chciałem pozwolić na szpachlowanie i tego tupu zabiegom.

Efekt kamuflażu szpar widać powyżej. Na szczęście nie jest to bardzo widoczne miejsce, ale cóż.. jakoś muszę z tym żyć, a ilość elementów, które już wykonałem do przyklejenia na pokładzie zupełnie wyklucza porzucenie modelu lub co gorsza budowę kadłuba od początku, biorąc pod lupę ilość czasu, który w pocie czoła spędziłem nad budową szkieletu i podposzycia. 

Mając nadzieję, że błędy poszycia rufy choć trochę „znikną” po wyposażeniu pokładu, które powoli zacząłem realizować. 

Na koniec element z zeszytu, który jako jedyny w mojej „kartonowej” pasji został w całości pomalowany, zgodnie z instrukcją obsługi, ale nie zgodnie z założeniem trzymania się „standardu”, czyli nie malowania całych części i modułów (za wyjątkiem retuszu rzecz jasna). Mam nadzieję, że szanowna brać modelarska przymknie oko na tą małą nieścisłość : )

 


Dziennik stoczniowy – wpis 14-gru-2023 r.


Ahoj! Nieco uwagi skupię przy listwach odbojowych, bo sięgając pamięcią, miałem z nimi nie lada wyzwanie – otóż jak sprawić, by pozostały w swej „kartonowości”, a jednocześnie ładnie oplatały holownik na wysokości krawędzi pokładu i kamuflowały niedoskonałość, którą widać w postaci szczeliny w burtach (łączenie z pokładem) ? Musiałem zamienić modelarstwo na rzeźbiarstwo i dzięki wyprofilowaniu pilniczkiem do paznokci oraz wygładzeniu delikatną wełną stalową klasy 000, udało uzyskać się całkiem przyzwoity efekt.

Całość została pomalowana podkładem w sprayu Tamiya oraz jedną warstwą „gunship” również od Tamiya. Nieco mniej zachodu sprawiły pozostałe detale.


Dziennik stoczniowy – wpis 29-gru-2023 r.


Ahoj! Relacja z prowadzenia budowy Klimka dopływa do brzegu. Ten wpis prezentuje ostatnie „szlify”. Najwięcej pracy pochłonęły druciane elementy oraz odboje.

 

<< Galeria końcowa >>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *