6 listopada 2018 Michał 8Comment

Ahoj Modelarze !

Początkowo nie chciałem publikować tej relacji z uwagi na to, iż planowałem ten model na szybką budowę i wolałem umieścić tu jedynie galerię gotowego modelu. Niestety, małe niedociągnięcia w szkielecie i mój przerost formy nad treścią w składaniu pierwszego okrętu okazał się porażką.. Zmierzając konsekwentnie do ukończenia tego okrętu, zdecydowałem się jednak na relację. Na pewno jeszcze poeksperymentuję z technikami w trakcie dalszej budowy, licząc skromnie na Waszą pomoc.


Dziennik stoczniowy – wpis 3-paź-2018 r.


Szkielet wycinany laserowo – wg instrukcji grubość tektury ma wynosić 1,5 mm. Osobiście uważam że wodnica i pokład powinny być usztywnione tekturą 0,5 – 1 mm, co w ostateczności rozwiąże problem zbyt krótkich burt, które nie dochodzą do pokładu.


Jak to z laserami bywa, ułatwiają pracę .. lub wręcz przeciwnie. Jako, że to mój pierwszy okręt, na pewno wyciągnę wnioski na przyszłość. I tu  nasuwa się pierwszy – wręgi w kolejnych wykonane będą  ze zwykłej szarej tektury z pod-poszyciem z tektury typu podpiwek.



W dalszym ciągu dużo problemów sprawia mi retusz krawędzi poszycia. Z góry zakładam, że model będzie w standardzie, a paski klejone na styk. Nie udała mi się próba na pasku z zapasem koloru z akrylem Vallejo, wydawał się zbyt gęsty.

Do retuszu użyłem  sprawdzonej już techniki przy budowie makiety Bazyliki we Fromborku. Efekt zadowalający, ale ogromną wadą jest ryzyko zabrudzenia modelu bądź stanowiska pracy przez sproszkowaną suchą pastele, której drobinki sypią się z krawędzi. Myślę, że ten sposób można dopieścić, np. przez użycie fiksatywy w sprayu ?



Żeby uniknąć złego ze złym, czyli nie tego spasowania szkieletu z poszyciem, które niekoniecznie w tej wycinance było dopracowane, postanowiłem dopasować poszycie dna i burt do szkieletu. W tym celu złożyłem w skorupę dziób.



Dziennik stoczniowy – wpis 4-paź-2018 r.


Skorupa na jaju ; ) Do części dziobowej doszła część rufowa też składana na styk, a całość przyklejona do siebie w dnie, gdzie widać różnicę kolorów w druku. Między 10 a 11 wręgą powinienem był przeszlifować wręgi.



Niestety nie udało mi się zapobiec uszkodzenia pokładu, na wskutek manipulowania gumkami, ażeby to wszystko ścisnąć. Spróbuję to jakoś wyretuszować …


Obrazek


Dziennik stoczniowy – wpis 5-paź-2018 r.


Mała aktualizacja. Co prawda nadbudówka powstała szybciej, ale chciałbym trzymać się kolejności podczas prowadzenia relacji.  Do tego elementy w trakcie dopieszczania. Do zamknięcia szkieletu wrócę po złożeniu kilku drobnic..



Obrazek


Dziennik stoczniowy – wpis 6-paź-2018 r.


Mam w domu Alkohol izopropylowy o wysokiej czystości (99,9%). Udało mi się uzyskać zadowalający efekt retuszu. Po skorzystaniu z częściowych rad krzywego, w połączeniu Vallejo z Izopropylem o delikatnie wodnistej konsystencji, próba retuszu nie zostawiła gruzków ani narośli, a krawędź kartonu jest wciąż „kanciasty”. Testy zrobione na szalupie. Elementy imitujące drewniane siedziska retuszowane pastelą suchą (nie miałem takiego koloru w przyborniku farb akrylowych).



Problem uzyskania odpowiedniej konsystencji akrylu rozwiązał się przez zastosowanie alkoholu izopropylowego. Wystarczy jedna warstwa takiego specyfiku. Nie wiem, czy jest to zasługa jakości samej farby, czy zastąpienia wody alkoholem, który w jakimś stopniu paruje, nie wsiąkając agresywnie tak jak woda – nie wypowiem się, może ktoś ma większe doświadczenie ? Nie testowałem tego z wodą, ani inną chemią, którą mam w domowym warsztacie. Pozostał mi jedynie sposób retuszu, bo jak widać, w niektórych miejscach widać zacieki.


Dziennik stoczniowy – wpis 7-paź-2018 r.


Dzisiaj mała aktualizacja – zacząłem od pokładu, gdyż jak wcześniej ustaliliśmy poszycie burt nie jest najlepiej spasowane… dla przypomnienia poszycie burt nie dochodziło do pokładu o dobre 2 mm, co pewnie jest przyczyną błędnego oznaczenia podklejenia tekturą wodnicy i samego pokładu.

Dodatkowo, żeby uniknąć niespasowania pokładu do głównego nadbudówki, zacząłem właśnie od niej, bo ona łączy pokład górny i dolny.



ps. Na zdjęciach jest łudzące wrażenie jakby wręgi wystawały zza pokład. Są one równo wobec pokładu, a między jest szpara, którą musiałem wyciąć, żeby „obniżyć” pokład.


Dziennik stoczniowy – wpis 8-paź-2018 r.


Dzisiejszy zapał odwzorowuje ilość zdjęć w niniejszym poście .. Dalece oczekiwana od ideału technologia dosłownie „lepienia” poręczy nadbudówki i ładowni nie przyniosła skutku (mimo wielu prób tej drucianej sztuki). Do łączenia używam rzadkiego kleju CA. Niestety wadą tego rozwiązania jest osad i biały nalot na powierzchni łączeń drutu, który tworzy „cyjano-akrylowy trójkąt”. Na szczęście, te poręcze będą malowane, ale nie podoba mi się taka trójkątna spoina na łączeniach. Mam pewne doświadczenie w lutowaniu BGA i SMD. Zastanawiam się nad zastosowaniem tej techniki, ale niestety nie mam w domu odpowiedniego sprzętu (AirHot). Ktoś już próbował ?

Kolejna sprawa – Po naklejeniu nadbudówki ładowni, okazało się, że brakuje 7 mm nadruku na pokładzie, nie wspominając o za szerokim nadruku przerywanej linii na pokładzie, która centruje nadbudówki na tymże pokładzie (!?!)

I mimo wszystko .. Jeśli uda się wybrnąć z tej relacji do końca, to zajmę się chyba jakąś latarnią albo Krzyżakiem z GPM’u..
Póki co mój Pomorzanin przypomina bardziej uszkodzoną i zatopioną ORP Mewę po wyłowieniu z dnia basenu portu w Gdyni z 1931 r.


Obrazek


Dziennik stoczniowy – wpis 15-paź-2018 r.


Mała aktualizacja. Wywietrznik i wymęczona lewa burta.


Dziennik stoczniowy – wpis 19-paź-2018 r.


Obrazek


W miarę możliwości postaram się dokończyć relingi i zamknąć druciane elementy do końca tygodnia. Pomyślałem, żeby wstawić zdjęcie podglądowe. Zerwałem stare poręcze z nadbudówki, które były klejone CA. Od samego początku nie podobało mi się to co klej robi z łączeniem – tak, ta spoina CA nie dała mi spokoju i wymęczyłem sposób przez lutowanie.

W między czasie może znajdzie się ktoś uprzejmy, kto podpowie jak malować te elementy ? Wystarczy zwykła farba akrylowa nanoszona pędzelkiem ? Jakiś podkład itp ? Podczas testów farba Vallejo i Tamiya łatwo się zdrapuje z drucika ..


Ahoj !

8 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Grzegorz

Dobry wieczór. Udało się skończyć Pomorzanina? Będę się za niego zabierał w przyszłym tygodniu. Ten rok zacznę od kartonu, po 7 latach plastiku zapragnąłem wrócić do tego od czego zacząłem. Pozdrawiam.

Jasio

Witam ponownie.
Wielkie dzięki za dość obszerny komentarz. Cóż, z tego co Szanowny Kolega napisał, wygląda na to, że nie ma co dłużej gdybać i teoretyzować, tylko brać się za robotę! Moim największym jednak wrogiem w zaczęciu sklejania czegokolwiek jest barak czasu. Widać to zresztą po częstotliwości z jaką odpisuję na komentarze Kolegi.
Sam mam w sklejaniu (karton / plastik) grubo ponad 20 letnią przerwę. Ostatni raz sklejałem cokolwiek pod koniec podstawówki. Były to rzecz jasna kartony sklejane bez retuszu lub/i plastiki sklejane bez malowania 😉 Wszystko byle jak, byle na półkę i byle szybko wziąć się za kolejny model. Potem przyszła szkoła średnia a w niej mniejsza ilość czasu na głupoty oraz znacznie inne zainteresowania. Nie wiem jak to wygląda dziś ale wtedy sklejanie modeli w wieku lat nawet 15 było zwykłym obciachem. Uprawianie sportu lub nawet granie na PC to co innego.
Jakieś dwa lata temu wpadłem na pomysł by odświeżyć hobby w nieco bardziej profesjonalnym podejściu ale jak na razie na oglądaniu forów czy stron modelarzy się kończy…
Do plastiku raczej nie wrócę bo patrząc na to jak dziś wygląda modelarstwo plastikowe, musiałbym zainwestować w masę sprzętu i „kosmetyków” modelarskich. Przebudować kuchnię na komorę lakierniczą. Cholera wie co jeszcze? Prócz czasu na sklejanie musiałbym też znaleźć czas na ślęczenie nad monografiami… Bo przecież każdy najdrobniejszy element ma znaczenie.
Karton – zupełnie nie wiem czemu – wydaje mi się być jakby przyjaźniejszy, choć sam materiał w obróbce jest zdecydowanie trudniejszy.
Dobra, wystarczy przynudzania. Idę poszukać w necie czegoś, co dałoby się skleić 😉
Pozdrawiam!
P.S. Dziękuję za sprzedanie pomysłu na sztance biopsyjne! Jak coś mi się jeszcze nasunie, to zapytam.

Jasio

Dziękuję za odzew! Heh, dawno mnie tutaj nie było 😉 Pozwól zatem, że jeszcze podpytam. Czym tak ładnie, równo, bez strzępów wycinasz małe otwory? W czym tak naprawdę tkwi tajemnica eleganckiego i gładkiego sklejenia kadłuba w modelu statku / okrętu, (rzecz jasna w standardzie)?
Pytam, bo jak pisałem wcześniej – modele sklejane w standardzie i jedynie retuszowane to dziś rzadkość… Dziś każdy na wszystko (czy to czołg czy kadłub okrętu) wali tonę szpachlówki, następnie pryska to wszystko aerografem a dalej? Wydzicza się wszelakimi środkami do waloryzacji (pudry, łosze, łeteringi i inne kosmetyki…).
Sam szukam czegoś (w sensie modelu) na powrót do kartoniarstwa po latach.
Pozdrawiam!

Jasio

Miło, że ktoś jeszcze skleja modele kartonowe w standardzie. A nie tylko szpachlowane, malowane, waloryzowane, jak (niestety) robi dziś większość kartoniarzy.
Dobra robota! Podpatruję dalej!